wtorek, 1 lipca 2014

We must be quiet.

METROPOLLY RUSSELL

Dziewczyna może poszczycić się dość niespotykanym imieniem. Metropolia. To słowo zazwyczaj kojarzy nam się z wysokimi budynkami, wieżami i wszystkim, co tylko związane jest z miastem. Tak właśnie też zwie się ta rudowłosa istotka, a paradoksalnie do unikatowego imienia dobrane ma jakże to popularne w Anglii nazwisko. Metropoly Russell.
- Jak się nazywasz? - Jedna z dziewczynek w końcu zebrała się na odwagę, by podejść do nowej. 
- Metropolia. 
- O jeny.. jak można tak kogoś nazwać? - Cofając się o krok wyszeptała do ucha swojej koleżanki.


Ta kobietka kołysze się już po tym świecie pełne 22 lata, ale charakterem wyraźnie nie śpieszy się jej starzeć. Ciągle uśmiechnięta, pełna pomysłów i nie potrafiąca usiedzieć w miejscu (z jednym wyjątkiem. Sącząc swoją ulubioną kawę jest w stanie przebywać w jednym miejscu i w jednej pozycji nawet kilka godzin. Potwierdzone info).
Marzycielka, często chodzi z "głową w chmurach". Potrafi rozgadać się na każdy temat, od praw fizyki po sens istnienia. Oglądaliście z nią kiedyś film? To dobrze, że nie. Buzia by jej się nie zamknęła komentując każdy skrawek, każdy czyn bohatera. Dosłownie wszystko. Pewnie pożarłaby też większość popcornu. No, tu też jest ciekawostka. Metropolia to troszkę taki żarłoczek, nie pogardzi porządnym kawałkiem pizzy (ewentualnie dziesięcioma kawałkami. Co się będzie ograniczać?), a mimo wszystko zachowuje swoją szczupłą sylwetkę. Nie zmylcie się jednakże, pod tą uśmiechnięta twarzyczką kryje się na prawdę.. wrażliwa osoba? Nie kłamie, Metropolię łatwo urazić, czy zasmucić. Nawet doprowadzić do płaczu. Mimo wszystko pracuje nad sobą, od czasu do czasu nawet zdarza jej się być na prawdę szczęśliwą..
- Nie potrafię się z nią dogadać. Może na prawdę potrzebuje psychologa?

H I S T O R I A
Polia nigdy nie poznała swojej matki, ani też ojca. Nie ciągnęło ją do "odnalezienia ich", chodź mogła zrobić to w każdej chwili. Dom dziecka miał do nich kontakt, mogła się z nimi spotkać. Nie chciała, nie czuła takiej.. potrzeby? Była dziwnym dzieckiem. Zawsze sprowadzała sobie zwierzątka. To pisklaki wykradała z gniazd, to jakąś wiewiórę, tutaj znów jeża prosto z lasu. Właściwie długo zajęło wmówienie jej, że tak nie powinno się robić. Była uparta. 
Zanadto, chyba myślała, że na prawdę może wszystko. Zadumana w sobie, często wykorzystywała innych, kłamała i ogólnie była istną wylęgarnią pecha. "Halo.. przecież nie mam rodziców. Współczujcie mi wszyscy!" - Pewnie na tym opierało się jej myślenie. Została adoptowana, kiedy miała 7 lat. Zdemolowała wszystko w mieszkaniu i wróciła do placówki opiekuńczej, gdzie tam znów niedoświadczeni nauczyciele głaskali ją po główce (Kto w ogóle zatrudnia takich ludzi?) Tak potworek rósł w niej i rósł, aż osiągnął 12 lat i zaciągnięty został na wycieczkę do stadniny. Chyba już w tamtym dniu coś w niej pękło, kiedy tylko przyszło jej się zetknąć pierwszy raz z koniem. Cuda się zdarzają? Więcej i więcej, aż w końcu zapisana została na lekcje. Raz w tygodniu, ale dobre i to. Marudna minka znikała, gdy tylko przyszło jej zasiąść w siodle. Może właśnie tego jej brakowało, kogoś, kto nie będzie na każde skinienie jej palcem? Paradoksalnie, ale tak. 
- Ugryzł mnie!
- Ugryzł Cie?
- Ugryzł ją?!
- O Boże!
***
Wiek: 22 lata.
Płeć: Kobieta.
Dyscyplina: Skoki.
Poziom jeździectwa: Zaawansowany.
Stanowisko: Zarządca stajni.
***


  • Nie przepada za tatuażami, ale ma jeden na plecach. Właściwie to nawet nie pamięta tego, jak on się tam znalazł. Możliwe, że zrobiła to jej dawna znajoma, po jednej z imprez w akademiku. Nawet jej się podoba.
  • Na lewym ramieniu ma ślad po.. końskich zębach. Kiedyś musiało się to stać. 
  • Jej naturalny kolor włosów to blond. 
  • Pracowała w modelingu, stąd też wzięła pieniądze na stajnie. Jednakże gazety z nią na okładce już dawno poszły w zapomnienie, a ona nie wspomina o tym nikomu. 
  • Miała roczną przerwę od jazdy oraz wszelakiego kontaktu z końmi.  
  • Kompletnie nie nadaje się na zaklinaczkę.
  • Lubi czasem powypełniać sobie obowiązki stajennych.
  • W wieku 15 lat dostała swojego pierwszego, własnego konia. Musiała jednakże oddać go na łąki, gdzie spędził wesołą emeryturkę. 
  • Choć wkutą ma każdą dyscyplinę największym zamiłowaniem darzy skoki.


Podopieczny:
Guitar Hero
Nieposklejane to wszystko jakieś, prawda? Ale taka właśnie jest nasza Polia! Większości i tak dowiemy się w fabuuulee~ :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz